wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 5


Leżałem spokojnie na trawie, jak gdyby nigdy nic, wpatrując się w kształty chmur. Zdążyłem znaleźć Gumisia i Tabalugę, i byłem niesamowicie dumny. Potem jak małe dziecko zacząłem biegać wokół błękitnego kocyka, prawie niewidocznego w długiej, zielonej trawie. Zaraz, ja byłem dzieckiem. Małym, może najwyżej pięcioletnim, pulchnym chłopcem, z czarnymi włosami sięgającymi ramion. Bujne loczki, takie, jakie widywałem na zdjęciach z dzieciństwa. To byłem ja, z małym pieskiem, który biegał równo ze mną.
Znajdowaliśmy się na naszym małym podwórku za domem, z jeszcze niewielkimi drzewkami rosnącymi przy siatce. Brakowało też drewnianej huśtawki, którą ojciec kupił ledwo dwa lata temu. Wiele zmieniło się tam przez te dziesięć lat.
Bacznie obserwowałem poczynania mojego młodszego ja. Byłem tylko biernym obserwatorem, który nie mógł wyjść nawet na balkonową szybę, a miałem ochotę podroczyć się z tym bachorem i zobaczyć z bliska tego pieska.
Tylko że my nigdy nie mieliśmy psa. Nie było go na żadnych zdjęciach, rodzice nic o nim nie mówili, a ja też nic nie pamiętałem, a jak miałem pięć lat, chyba coś już kojarzyć powinienem. A może jacyś znajomi rodziców go przyprowadzili?
Przycisnąłem twarz mocniej do szyby, żeby mu się przyjrzeć. Miał co najwyżej kilka miesięcy i burą sierść. Dla mnie wyglądał na owczarka niemieckiego, ale byłem ponad nimi, niewiele widziałem, krótko mówiąc strzelałem.
Zawsze tak bardzo chciałem mieć psa, że niemal mnie skręcało, żeby się do nich dostać i się z nim pobawić. Przycisnąłem się mocniej do szyby, próbując ją wyważyć. Dopiero po chwili połapałem się, że w drzwiach jest klamka. Byłem wprost genialny. Niestety ona nawet nie drgnęła, zostałem zamknięty we własnym domu.
Szczenię podbiegło do młodszego mnie i usiadło obok, a tamten ja zrobił to samo. Z nieba zniknęły wszystkie chmurki, a słońce niemożliwie przygrzewało. Zacząłem się pocić, lecz tamtej dwójce to nie przeszkadzało. Spojrzałem prosto w złocistą gwiazdę i zostałem brutalnie oślepiony. Zgiąłem się w pół, intensywnie mrugając i próbując przywrócić sobie wzrok. Wszędzie widziałem tylko białe plamy i nie zauważyłem, gdy zrobiło się ciemno, a jedynym źródłem światła, któro rzucało swój blask na podwórko była żarówka z salonu na dole.
Nie wiem jak, nie wiem kiedy, szczenię zaczęło rosnąć. Coraz szybciej, przewyższając już młodszego mnie. Nagle stało się groźne, ze śliną buchającą z szeroko otwartego pyska. Był ogromny, bez problemu objąłby całą kulę do kręgli. Mrugałem nadal, mając nadzieję, że obraz zaraz zniknie, ale nic nie pomagało. W końcu to coś przestało rosnąć i z góry patrzyło na młodszego mnie.
Miałem złe przeczucia. Bardzo złe.
Próbowałem wybić szybę, czym tylko się dało, ale nic nie mogłem zrobić. Waliłem pięściami, głową, kopałem, aby na koniec znowu naprzeć na nie całym ciałem. Ciągle nic nie pomagało.
Bachor tam na dole patrzył się tylko we wnętrze tego potwornego pyska, nawet nie próbując uciekać. Po prostu się gapił, jakby zobaczył tam coś nad wyraz ciekawego. Potem razem spojrzeli na mnie, obaj z dziwną satysfakcją. Przyglądałem się temu wszystkiemu skołowany i roztrzęsiony. Przecież on go zaraz zeżre! – krzyczałem całym sobą, ale nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Nagle głowa młodszego mnie zniknęła za zębami potwora, a ja otworzyłem usta, by krzyknąć, ale wszędzie pozostała cisza. Naparłem na szybę, ale jej już nie było, spadłem z balkonu, twardo lądując na trawie. Poczułem ból w barku, ale uniosłem się na rękach i spojrzałem na to wszystko, co powinno tam być. Ale zwierzak zniknął. Nie było po nim śladu. Przede mną była jedynie moja głowa, z pustymi oczami i otwartymi ustami, wypełnionymi krwią.

Obudziłem się na podłodze, roztrzęsiony, z bolącym barkiem. Całe łóżko miałem zmaltretowane, musiałem wyjątkowo bardzo się rzucać. Oddychałem ciężko, głęboko, napełniając płuca świeżym powietrzem.
Tam, w tym śnie, to byłem ja. Małe dziecko, spokojnie bawiące się, a potem zabite przez jakiegoś potwora. Patrzyłem na swoją własną śmierć, w moje puste, martwe oczy, a nie mogłem nic zrobić. To był zdecydowanie najgorszy rodzaj snów. Bycie biernym obserwatorem, który nie może w żaden sposób pomóc to najbardziej traumatyczne przeżycie. Teraz bałem się już nawet zasnąć, prześladowany myślą, że, gdy tylko znów zamknę oczy, zobaczę coś przerażającego.
Czy wszystko się ze sobą wiązało? Może to przez tego wilka pod szkołą? Nieraz się tak zdarza, że to, co zobaczymy w ciągu dnia, wraca do nas podczas snów w dziwnej, nierealistycznej postaci.
To wszystko było zbyt dziwne, żebym mógł w to uwierzyć. Powinienem z kimś porozmawiać, ale czułbym się dziwnie, komukolwiek o tym opowiadając.
Miewałem coraz dziwniejsze sny.
Uniosłem swoje ciało na łokciach, a coś zatrzeszczało mi w kościach. Zacząłem poważnie się zastanawiać, czy przypadkiem sobie czegoś nie połamałem. Nie wiedziałem, z jaką siłą spadłem, ale przynajmniej ból we śnie został wyjaśniony.
Posłyszałem czyjeś krzątanie się w kuchni. Pewnie zbliżała się już szósta, a ojciec szykował się do pracy.
Pokusiłem się na to, by wyjść z pokoju i zapytać go o dziadka. Nie byłem pewny, czy matka mu powiedziała, mogłem się spodziewać, że pewnie nie, ale chciałem poznać jego wersję. W końcu kto znałby go lepiej, niż własny syn? Mimo, że nie rozmawiali ze sobą od wielu lat, nie zmieniało to faktu, że jakaś tam więź między nimi istniała. Chyba.
Tak, jak się spodziewałem, ojciec kręcił się po domu zbierając części swojej garderoby i przygotowując dla siebie kawę. Przestraszył się, gdy zobaczył mnie w kuchennych drzwiach, niemalże wylewając na siebie całą zawartość dzbanka.
- Co tak wcześnie? – spytał, a ja jedynie wzruszyłem ramionami. Nie miałem zamiaru opowiadać mu o moich traumatycznych snach.
- Słyszałeś, że dziadek dzwonił?
Ojciec zachłysnął się kawą i przyglądał mi się z niedowierzaniem. Matka nic mu nie powiedziała, dokładnie tak, jak się tego spodziewałem. Wtedy też pożałowałem, że w ogóle zacząłem ten temat. Nie miałem pojęcia, co dalej mógłbym powiedzieć. Stawałem się coraz większym idiotą.
Nie mogąc wymyślić jakiegokolwiek konkretnego zdania, sięgnąłem po kubek i nalałem sobie kawy. Ojciec spojrzał na mnie trochę krytycznie, bo przecież matka zawsze powtarzała, że nie powinienem jej pić. Zignorowałem jego wzrok.
- Kiedy dzwonił? – zapytał w końcu, przybierając bojowy wyraz twarzy.
Dlaczego miałem wrażenie, że stąpałem po grząskim gruncie?
- Wczoraj. Ja z nim nie rozmawiałem, to mama odebrała.
- Naprawdę? – spytał i usiadł przy stole, a jego twarz przybrała naturalny wygląd.
- Mhm. I pytał o mnie. Jak myślisz, czego chciał?
Zastanowił się chwilę.
- Nie wiem.
Kłamał. Zauważyłem to od razu. W takich chwilach zawsze unikał wzroku swojego rozmówcy i zaczynał bębnić palcami o blat stołu. On wiedział doskonale, o co mogło mu chodzić, albo się tego domyślał. Żyłem w strasznie zakłamanym świecie.
Nic nie mówiłem, zamiast tego, ponad jego głową, przyglądając się łbowi martwego łosia na ścianie w korytarzu. Coś mnie tknęło, żeby zadać ojcu kolejne pytanie.
- A tak właściwie, to dlaczego polujesz?
Jakoś nigdy nie mogłem tego pojąć. Zawsze wydawał mi się być straszną ciapą i nie zdziwiłbym się, gdyby strzelił sam w siebie, albo kogoś innego. Według mnie i tak zawsze celował jedynie w drzewa, a te wszystkie trofea były zasługą kogoś innego.
Patrzył na mnie podejrzanie, jakby nie załapał, o co mi chodziło. Po raz kolejny pożałowałem, że w ogóle wyszedłem z pokoju i rozpocząłem jakiekolwiek rozmowy. Co się ze mną działo? Kiedyś nigdy nie chciałbym rozpocząć rozmowy z ojcem na jakikolwiek temat. Nawet, gdy byłem czegoś ciekaw, pozostawiałem to dla siebie, bo z rodzicami nigdy nie mogłem się dogadać, oni musieli rozpoczynać jakiekolwiek próby nawiązania rozmowy, a teraz sam ciągnąłem go za język. To wszystko zdawało się być aż nader niemożliwe.
- Po prostu to lubię – odpowiedział po długiej chwili milczenia. – Lubię las.
Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem. Liczyłem bardziej na to, że to dziadek rozpalił w nim miłość do polowań, oczekiwałem jakiejś ciekawej historii, a on odpowiedział mi tylko jednym, krótkim zdaniem.
Pokiwałem głową, udając, że ta wersja mnie usatysfakcjonowała i wróciłem do swojego pokoju bez żadnych dodatkowych pomysłów na podtrzymanie rozmowy.
Nie miałem ochoty na ponowne pójście spać. Miałem jeszcze godzinę, żeby zacząć szykować się do szkoły, a do tego czasu mógłbym się jeszcze zdrzemnąć, ale zbyt przerażała mnie myśl, że znów nawiedzą mnie jakieś potworne wizje.
Tego dnia chyba po raz pierwszy zrobiłem wszystko ponad godzinę wcześniej. Sam byłem tym nieźle zdziwiony, a co mówić moja matka. Zawsze musiała zrywać mnie prawie spóźnionego z łóżka, a tym razem byłem gotowy na długo przed nią. Karolina też była zaskoczona, a nawet jej kochana Pusia patrzyła się na mnie inaczej niż zwykle, co i tak nie zmieniło mojego nastawienia do tego kota.
Kamil też był zdziwiony, że w szkole pojawiłem się tak wcześnie. Dokładnie wiedział, jakim byłem śpiochem i patrzył się na mnie równie dziwnie, jak wcześniej moja rodzina.
- Poznałem wczoraj zajebistą dziewczynę! – Popatrzyłem na niego zdziwiony, ale też zainteresowany. Dawno nie słyszałem takiego zdania, które wypłynęło z jego ust. – Myślę, że mnie polubiła.
- Skąd ta pewność? – zapytałem z wyraźnym rozbawieniem w głosie. Kamil spojrzał na mnie urażony.
- O ile zakład, że do mnie przyjdzie? – Założył ręce na piersi i spojrzał na mnie bojowo.
- Podałeś jej swój adres?
- Tak… O twój też zapytała…
- Chyba jej go nie podałeś, prawda?!
W mojej głowie pojawiło się wspomnienie dziewczyny biegającej za mną po mieście. Dlaczego byłem pewny, że to była ta sama? Miałem ochotę udusić przyjaciela albo uderzyć nim parę razy o ścianę.
Kamil nic nie odpowiedział, a jedynie odwrócił wzrok. Byłem wściekły, prawie się trzęsłem. Już unosiłem dłoń, żeby jednak coś mu zrobić, gdy w ostatniej chwili z tego zrezygnowałem. Odwróciłem się od niego i odmaszerowałem w przeciwnym kierunku.  

________________
Stwierdzam, że nie umiem pisać długich rozdziałów.

Dzisiaj mija dokładnie rok, odkąd zaczęłam publikować swoje opowiadania na blogach. Czy poczyniłam jakieś postępy? Zdecydowanie. Ostatnio wzięło mnie na wspominanie i oglądam to, co stworzyłam dawno temu i widzę jakąś poprawę.
To był dla mnie świetny rok, poznałam wielu ciekawych ludzi, przeczytałam wiele wspaniałych opowiadań i nie mam zamiaru z tego rezygnować.
Tak prędko się mnie nie pozbędziecie ^^
A w okolicach weekendu spodziewajcie się specjalnej, urodzinowej, notki.

Pozdrawiam serdecznie!

19 komentarzy:

  1. Zgłaszam swoją obecność :) Byłam, przeczytałam i teraz próbuję coś sklecić. Uh, nie mam weny dzisiaj. No, ale spróbujmy...
    Po pierwsze sen Maćka. Czytanie tego było dość ciekawym doświadczeniem. Tak jakbym siedziała w głowie chłopaka, hah. I przyznam się bez bicia, że od razu nie załapałam wszystkiego - musiałam prześledzić tekst drugi raz. Moja koncentracja po nauce zawsze jest bliska zeru, więc proszę o wybaczenie ;)
    Tak czy siak, sen był koszmarny. Biedny Maciuś musiał patrzeć na swoja śmierć i nic nie mógł zrobić... I wszystko kręci się koło wilków! Jestem pewna, że już niedługo któryś z nich strasznie namiesza mu w życiu.
    Zdziwiła mnie również trochę ta reakcja ojca Maćka na informację o telefonie od dziadka. Coś jest nie tak, bo odezwały się małe dzwonki w mojej głowie. Dlaczego mężczyzna kłamał? Co ma do ukrycia przed synem? I ten las, polowania... To wszystko się łączy pewnie, a ja już doszłam do dziwnych, pokręconych wniosków, których wolę póki co nie zdradzać. Zwłaszcza, że dzisiaj moje myśli błądzą zupełnie gdzie indziej.
    Ah, i Kamil! ^^ Uwielbiam go, haha ;D
    Wielki podziw dla Maćka, że powstrzymał swoje emocje. Chociaż Kamilowi nie zaszkodziłoby takie przetrzepanie skóry - tak dla zwykłego porządku ;D
    Dobra, chyba tyle chciałam dzisiaj napisać.
    Pozdrawiam serdecznie! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie wina Twojej koncentracji, tylko mojej głupoty ;D
      A jak Ci powiem, że najpierw to nie miał być sen? xD Ale uznałam to za zbyt głupie i jednak sobie darowałam ;D
      Ojciec ma swoją historię, którą ukrywa nie tylko przed Maćkiem, ale również przed swoją żoną. Nie powiem jej reakcja będzie interesująca ;D
      Chociaż dziadek i tak jest najlepszy xD
      Hej, ja chcę znać te wnioski! ;p
      Ja sobie obiecałam, że Kamilowi się jeszcze za to dostanie ;D Nie wiem jeszcze kiedy, ale już niedługo ^^
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. O, już rok piszesz? Fajnie ^^. Mi rok stuknie 21 lutego ;)). Ale jestem zdania, że naprawdę zrobiłaś postępy przez ten czas, odkąd mam do czynienia z twoją twórczością, i jak najbardziej było to do zauważenia, że piszesz coraz lepiej ^^.
    Rozdział może i był krótki, ale podobał mi się. Szczególnie ten sen... Lubię motywy snów w opowiadaniach, a ten był bardzo wiarygodny. No i na pewno przerażający sen, sama nie chciałabym czegoś takiego doświadczyć, a różne rzeczy czasem się śnią ;P.
    Zaczęło się niewinnie, bieganie po trawniku, obłoczki... Swoją drogą, ja też uwielbiam doszukiwać się w obłokach ukrytych kształtów. I wcale się tym nie przejmuję, że w moim wieku nie pasuje.
    Maćkowi natomiast musiało być dziwnie, patrzeć na siebie jako dziecko. Ale najbardziej frustrujące musiało być to, że mógł być tylko biernym obserwatorem, zamknięty za szybą i nie mógł nic zrobić. Takie sny są okropnie irytujące, kiedy się czuje taką niemoc lub się na coś tylko patrzy. Nie dziwię się, że się sfrustrował, tym bardziej, kiedy miła, sielankowa scenka z małym pieskiem nagle zmieniła się w koszmar z ogromnym wilczyskiem. Pewnie chłopak dużo myślał o wilku przed szkołą, a może zaczynają się w nim odzywać jakieś wilkołacze cechy?
    Wciąż zastanawia mnie, o co chodziło z tym dziadkiem. Czyżby on o czymś wiedział? Może wie coś o tych wszystkich wilkach i chciał powiedzieć wnukowi mimo, że nie utrzymywał z nim kontaktów? I ten ojciec... On na pewno coś wie. Jestem pewna, że coś ukrywa przed Maćkiem, zachowuje się podejrzanie i jest to frustrujące, że nie chce powiedzieć synowi, o co chodzi. No, ale przynajmniej trzymasz w napięciu i jestem bardzo ciekawa, jak to się potoczy.
    Nie dziwię się Maćkowi, że się wkurzył na kumpla, zresztą tamten postąpił bardzo głupio, podając adres lasce, którą pierwszy raz widział na oczy. Chyba faktycznie chłopak powinien troszkę nim potrząsnąć, żeby się opamiętał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już rok, którego w ogóle nie żałuję ^^
      Ja też bardzo lubię różne dziwne sny w opowiadaniach ;) Zawsze wyprowadzają bohaterów z równowagi ;D
      Tak, obłoczki też uwielbiam, zwłaszcza, że zazwyczaj odnajduję w nich postacie z kreskówek ;)
      Wilk we śnie był związany raczej z tym pod szkołą, czasem tak mamy, że coś się wydarzy, a nam się śni to później w takiej wersji, że aż coś się człowiekowi robi. Póki co żadnych wilkołaczych cech ;)
      Dziadek wie bardzo dużo. Najwięcej ze wszystkich bohaterów, którzy się tutaj pojawili. Ojciec natomiast dużo ukrywa przed swoją rodziną i raczej wolałby, żeby nikt jego tajemnic nie poznał.
      A Kamil? Jeszcze dostanie za swoje ;)

      Usuń
    2. To dobrze ^^. Ja nigdy nie myślałam, że pisanie mogłoby mi się spodobać, a tu proszę ^^. Ale ostatnio widziałam, że usunęłaś drugiego bloga, dlaczego?
      Jeee, kreskówki *,*. Kocham kreskówki ^^. Serio, chyba nigdy nie będę za stara na bajki. Będąc na wakacjach, gdzie była kablówka, zawsze telewizor cały czas był nastawiony na programy z bajkami. A w chmurach to widuję różne rzeczy, naprawdę różne ^^.
      Aha, bo myślałam, że w Maćku odzywają się już jakieś wilkołacze cechy. Czyżby aż tak przestraszył się wilka spod szkoły?
      Tak właśnie myślałam, że dziadek dużo wie, ale ciekawe, czemu zerwał kontakt z rodziną. Może sam jest wilkołakiem i nie chciał, żeby się o tym dowiedzieli? Może ojciec coś o nim więcej wie, ale milczy. Ciekawa jestem, jakie sekrety skrywają, lubię tajemnice ^^.

      Usuń
    3. U mnie to z pisaniem było różnie ;) Najpierw zaczęłam, jako jeszcze małe dziecko, coś tam tworzyć, ale mi się znudziło, potem, jako dziesięciolatka, zaczęłam pisać już "na poważnie", stworzyłam nawet osiem rozdziałów, ale też mi się znudziło, a potem, przez pięć lat, raz pisałam, raz nie, wszystko zbyt szybko mi się nudziło, nic mi się też nie podobało, a w końcu zabrałam się za to tak jak trzeba i od roku piszę dość regularnie, chociaż niczego nie skończyłam, ale to szczegół ;D
      Tamtego bloga nie usunęłam, jest tam gdzieś, ale zablokowałam do niego dostęp. Powiedziałabym, że jest zawieszony na czas nieokreślony. Zwyczajnie nie mogłam już patrzeć na tę historię.
      A w dodatku mam tyle pomysłów, że już w końcu sama nie wiem, za co mam się brać ;)
      Z bajek nigdy się nie wyrasta ^^ A szczególnie z tych dobrych, już dosyć starych kreskówek, bo jak widzę te dzisiejsze, to łapię się za głowę. Mój brat to ogląda, więc coś tam mi się o uszy obiło. Między innymi "Zwierzęta w bieliźnie" no błagam, kto tak nazywa bajkę dla dzieci?
      A z Maćka w rzeczywistości jest straszny tchórz ;D Ale wiesz, przy ludziach trzeba to ukrywać ^^
      Nie pamiętam, czy wspominałam coś o tym, czy może jednak nie, ale jego dziadek wkurzył się na ojca za jego małżeństwo. Nie trawił swojej synowej ;)
      Trochę się boję, że wszystko schrzanię i nie wyjdzie, tak, jak chcę, ale będę się starać ^^

      Usuń
    4. Ja też zdecydowanie preferuję te starsze bajki, z lat 90. lub jeszcze starsze. Jak patrzę na te dzisiejsze... Choć kiedyś byłam na wakacjach, ze 2 lata temu i był kanał z tymi starszymi bajkami, to cały dzień się mogłam gapić na nie. Z tych nowszych to lubiłam tylko Garfielda, ta bajka była tak pogięta, że aż śmieszna. Na to chyba nigdy nie będę za stara, zresztą mój tata także uwielbia kreskówki.
      Co do pisania, fajnie, że do tego wróciłaś, bo wiesz, całkiem fajnie ci wychodzi ^^. Wiadomo, że będąc dzieckiem, pisze się różne bzdury ;P. Teraz masz już dojrzalszy styl i fajnie mi się czyta. A wiesz przecież, że jestem wybredna w kwestii opowiadań ;). Opisy też masz dobre i naprawdę nie masz na co narzekać.
      O tym wkurzeniu dziadka nie wspominałaś, ale faktycznie, to też mogło mieć pewien wpływ ;).
      Heh, też często mam dylemat, czy czegoś nie schrzanię, ale to chyba każdy, kto pisze, tak ma ^^.

      Usuń
  3. No hej :)
    Więc tak: Twoje opowiadanie strasznie się spodobało. Przeczytałam wszystkie rozdziały i pozostaje mi je tylko skomentować. Historia zapowiada się ciekawie już od samego prologu. Szczerze mówiąc to zdziwiłam się tym, że fabuła opowiadania będzie rozgrywać się w Polsce. Mało czytałam takich opowiadań, chociaż Nasz kraj jest bardzo piękny. Tu już jest plus ode mnie dla Ciebie xd Maciek wydawał się bardzo tajemniczy od samego początku i chyba moje pierwsze wrażenie było trafne. Znęcanie się nad młodszym rodzeństwem u szesnastolatka to chyba norma xd, ale raczej nie zawsze musi tak być. Myślę jednak, że mała różowa dziewczynka, biegająca po domu i wrzeszcząca "Pusio", musi być nie źle irytująca ;) A zwłaszcza jeśli ma fory u rodziców. Ta groźba, która Maciek otrzymał na lekcji, była dość przerażająca, a historia o tym, że ktoś go chciał zgadzać nożem, jeszcze bardziej :) Kamil wydaje się być bardzo sympatyczny i zabawny. Jego stwierdzenie, że nie może się pokazać dziewczynom w stroju od ćwiczeń, mnie rozbawiło. Co do Miry, wydaje się być dość miła, chociaż nie powinna tak gwałtownie pobiec za chłopakiem. Na jego miejscu też bym się nie źle przestraszyła. Jej historia jest smutna, a jej brat dość gwałtowny xd
    Hm, nie wiem co by tu dalej napisać.. Może tylko to, że tutaj zostaję, jeśli oczywiście zechcesz. Już dodałam się do obserwatorów i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, który może chociaż odrobinę wyjaśni zagadnienie, dlaczego Mirka ściga Maćka. A i nie wspomniałam że dość zaciekawił mnie ten wilk..., a może wilczyca? :)
    Życzę weny :)
    PS. Jestem w pełni świadoma, że spamuje się w odpowiedniej zakładce, ale ja spamu nie mam. Po prostu: Zapraszam Cię do siebie :) Mam nadzieje, że moje opowiadanie w jakiś sposób Cię zaciekawi :)
    Aha, i nie myśl, że Twoje opowiadanie czytam tylko dlatego, żeby Ty czytała moje. Twoje po prostu wciąga =)
    Pozdrawiam ^^
    titanic-by-melodia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za wszystkie literówki i poprzekręcane słowa, ale pisze na tablecie ze słownikiem :)

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że opowiadanie się spodobało ;) To miłe, gdy widzi się nowych czytelników ;)
      Ja lubię pisać o Polsce, a gdy jednak decyduje się na jakiś inny kraj, to zawsze wprowadzam jakiś polski akcent. Choćby najmniejszy ;)
      Dużo o postawie Maćka pojawi się w kolejnym rozdziale. Będzie trochę o tym, dlaczego zachowuje się tak, a nie inaczej, znaczy się tak mi się wydaje xD Zobaczymy ;)
      Ja gdybym miała taką różową siostrę, to bym zwariowała ;D Ja w jej wieku też lubiłam różowy, no ale kurczę, bez przesady xD Dręczenie jej w takim wypadku jest całkowicie słuszne xD
      Sprawa groźby też się niedługo wyjaśni ;) Przynajmniej według moich planów ;D
      Mirka działa zbyt pochopnie, oj tak. Ale myślę, że jest dość przyjemną dziewczyną, w odróżnieniu od swojego brata ;D
      Cieszę się, że Ci się spodobało, a do Ciebie również bardzo chętnie zajrzę ;) Jak widzę Titanica, to od razu się uśmiecham ;)
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. sen był przerażający, ciekawy, ale szczerze mówiąc, trochę niedopracowany jakościowo. jakby był którszy, chyba byłoby lpeiej. Jednak przekaz bardzo dobry. uczucia miałam te same, co narrator. Potem było niby o niczym, ale mam wrażenie, że ojciec ukrywa rpzed synem więcej, niż można by się spodziewać, myślę, że wie o wilkołakach w lesie, tylko pytanie - czy poluje na nie czy też może broni je? takie mam dziwne wrażenie. a końcówka to już w ogóle... K chyba nie wie, jakiego bigosu narobił... ciekawe, jak będzie wyglądała ich przyjażń

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem w tym śnie w kółko powtarzam to samo, ale chciałam ukazać tam wszystkie uczucia bohatera. Cieszę się jednak, że przekaz się podobał ;)
      U mnie rozdziały zazwyczaj są o niczym. Pojawi się jakiś jeden, konkretny fragment, który ma duże znaczenie, a potem piszę o wszystkim, co wpadnie mi do głowy, a nie wnosi nic.
      Nie, jego ojciec ani ich nie chroni, ani nie poluje ;)
      A Kamilowi jeszcze się kiedyś oberwie.

      Usuń
  5. Straszny był ten sen na początku rozdziału i nie dziwię się, że Maciek postanowił wstać wcześniej. W rozgardiaszu dni codziennego łatwiej jest zapomnieć o takich rzeczach. Jednak zastanawiam się, czy ten sen ma jakieś głębsze znaczenie, czy rzeczywiście był jedynie wytworem mózgu wywołanym tym wszystkim, co ostatnio działo się w życiu chłopaka. No a w końcu trochę tego było.
    Ojciec jak nic coś ukrywa i mogę się założyć, że zarówno dziadek Maćka jak i wilkołaki mają coś z tym wspólnego. Na razie pozostają jedynie pytania, a na konkrety trzeba poczekać.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, sen nie ma jakiegoś głębszego znaczenia, a był jedynie wytworem jego wyobraźni ;)
      Zarówno ojciec, jak i dziadek wiedzą dużo, ale ten pierwszy zdecydowanie woli milczeć. Drugi, jak już wiadomo, zaczął działać.
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  6. No, szczerze przyznam, że dość ciekawy był ten sen. Tylko jak go odczytać? Jako zagrożenie dla chłopaka teraz, czy jako zagrożenie, które mu towarzyszy już od wielu, wielu lat, a o którym nie miał zielonego pojęcia. Nieźle to wymyśliłaś.
    Powiem Ci, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Z początku myślałam, że będzie to takie zwyczajne opowiadanie, ale nieee. Wbrew pozorom dużo się dzieje, co mi się bardzo podoba. I akcja ciągle zmierza do przodu. Jest bardzo dobrze, jak na mój gust :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie się podoba ;) Ja się za każdym razem boję opublikować rozdział, bo wydaje mi się beznadziejny ;D
      A sen raczej proroczy nie był, ale jakieś tam zagrożenie jest ;)
      Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  7. Po pierwsze, jestem mile zaskoczona pojawieniem się cytatu w belce. Pasuje do Maćka. Ten jego sen był prawdziwie przerażający, choć zaczęło się sielankowo. Rany, aż poczułam dreszczyk emocji! I ta krew... cudne zakończenie (miłośniczka horrorów mode_on). Jeśli chodzi o ojca, to mam wrażenie, że wie o wszystkim i polowaniem w jakiś sposób stara się ochronić syna przed... no właśnie, czym? Zmianą w wilka na pewno, ale czy to jest uwarunkowane genetycznie, a może jakaś klątwa? Myślę, że bohater powinien jak najszybciej skontaktować się z dziadkiem (starym Kotem :D). Kamil postąpił bezmyślnie, nie dziwota więc, że Maciej się wkurzył na przyjaciela. Ma rację, przeczuwając, iż ta "zajebista dziewczyna" to ta sama osoba, która prześladowała go na ulicy. I ten wilczek ze snu może też? Całuję i czekam na ciąg dalszy ;* I fajnie, że jesteś już rok w blogsferze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu miałam dość tych trzech kropek, więc posklejałam sobie fragmenty opowiadania i powstało takie coś, które prezentuje się zdecydowanie lepiej ;)
      Nie spodziewałam się, że ten sen wywoła jakiekolwiek emocje. Wydawał mi się taki trochę "suchy".
      Z ojcem trafiłaś ;) A stary Kot jest potrzebny natychmiast ;D
      Kamila z tej bezmyślności postaram się wyleczyć, zwłaszcza, że nie chcę go z tego opowiadania wyrzucić ;)
      Również cieszę się z tego roku, mam nadzieję, że będę tu jeszcze długo ;)
      Pozdrawiam serdecznie ;*

      Usuń
  8. Wiiilki <3 Mam psa, co wyglada jak wilczysko (czechoslowacki wilczak) i nie moge oderwac oczu od wszystkiego, co gdzies jest wilkiem zobrazowane :D Takze witaj! ;)

    Heh, ja tez mam problem z slugimi rozdzialami, ale to nic. Wszak o jakosc chodzi, nie ilosc ;)

    Malutki blad znalazlam - "musiałem wyjątkowo bardzo się rzucać". Wydaje mi sie, ze albo wyjatjowo albo bardzo by wystarczylo ;)

    Poza tym bardzo ciekawy rozdział, pora niestety juz za pozna dla mnie, zreszta zapoznam sie w nastepnych dniach ;) Opis snu,zrobił na mnie takie niepokojące wrażenie. Jestem zadowolona! ^^

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy