poniedziałek, 24 grudnia 2012

Rozdział 4


- A nie pomyślałaś, jakie mogą być konsekwencje twojej głupoty?!
Damian patrzył na mnie, jakbym była tylko nic niewartym śmieciem, który trzeba zdeptać i wyrzucić. Krążył w kółko po hotelowym pokoju z dłońmi zaciśniętymi w pięści, jakby hamując się przed uderzeniem mnie. Ostatnio potrafił się jedynie złościć, krzyczeć i rozwalać kolejne przedmioty. Z kilku wazonów stojących na półce nie pozostało już nic, z wyjątkiem kilku odłamków porcelany.
Siedziałam na środku swojego łóżka z podkulonymi nogami i przyglądałam się jego poczynaniom. Robiłam jednak wszystko, by tylko nie wybuchnąć śmiechem, patrząc na jego kretynizm.
- Ale go znalazłam – powiedziałam pewnie, patrząc mu prosto w oczy. Nawet, gdyby mnie uderzył, oddałabym podwójnie.
- I myślisz, że co, że teraz będziesz mogła ot tak sobie chodzić po mieście, nie wzbudzając żadnych podejrzeń? Mieliśmy to inaczej rozegrać, a tobie zachciało się biegania po ulicach! – Tym razem to doniczka z ogromnym kaktusem wylądowała z hukiem na podłodze, a ziemia wpadła między długie włosie dywanu.
- Chciałabym ci tylko uświadomić, że nie mamy jak zapłacić za wszystkie twoje ofiary. W sumie tak samo jak i za wynajem tego pokoju.
- Chuj mnie obchodzą pieniądze!
- Posłuchaj no mnie uważnie – zaczęłam, w mgnieniu oka pojawiając się tuż obok niego i grożąc mu palcem. – Jesteś moim bratem i mógłbyś chociaż raz pochwalić mnie za to, co zrobiłam, bo gdyby nie ja, nadal byś ślęczał nad kolejnymi stronami w internecie, szukając go.
Mówiłam spokojnie, powoli, pokazując mu, że wcale nie boję się tych jego bezsensownych wrzasków. Tak też było w rzeczywistości. Po osiemnastu latach życia z jednym człowiekiem można uodpornić się na jego odchyły.
Odetchnął głęboko i złapał mnie za ramiona. Zaciskał na nich swoje palce coraz mocniej, coraz bardziej boleśnie. Nawet nie drgnęłam, patrzyłam jedynie w jego zielone oczy, identyczne jak moje. Mierzył mnie wzrokiem, próbując wywołać u mnie skruchę. Nie ma tak łatwo kolego, pomyślałam.
W końcu ustąpił, wypuścił mnie z uścisku, trawiąc na spokojnie to, co powiedziałam. Ciężko mu było przyznać mi rację.
- Mira… - szepnął.
- Ja ci już chyba coś mówiłam, nie? Nie mów tak do mnie. Nie jestem psem – wysyczałam, odsuwając się od niego.
- Dobra, MIRKA, cieszę się, że go znalazłaś, ale naprawdę mogłabyś to zrobić w jakiś mniej efektowny sposób. – Teraz mówił już spokojnie, biorąc głębokie wdechy i uspokajając oddech. Ja tylko uśmiechnęłam się do niego i wyminęłam go zgrabnie, wychodząc z pokoju.
Chciałam wybrać się na spacer, odetchnąć świeżym powietrzem i odpocząć od ciągłych wrzasków brata.
Pierwszy raz w całym swoim życiu byłam nad morzem. Urzekało mnie ono i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Trzymałam się jednak jak najdalej, żeby tylko jakaś fala mnie nie dotknęła. Inaczej, spanikowana, już nigdy więcej nie wróciłabym do podziwiania tego wspaniałego widoku. Bałam się wody, a mój brat wyjątkowo uwielbiał wykorzystywać to przeciwko mnie.
Chciałam zobaczyć jak najwięcej. Nie tylko morze, ale też całą Polskę. Nigdy jej nie widziałam, chociaż tam sięgały moje korzenie.
Nigdy nic nie zwiedziłam. Całe życie spędziłam w małej wsi na Ukrainie, ograniczona ścianami domu i murami szkoły, do której tylko miałam prawo wyjść. Rodzice bali się wypuścić nas do dzieci, myśleli, że stanowimy dla nich zagrożenie. Dlatego uciekli jak najdalej od cywilizacji. Tam, gdzie mieszkaliśmy było ledwie pięć domów na krzyż, zamiast drogi były jedynie kocie łby, a gdziekolwiek nie spojrzałam, widziałam krowy.
Najbardziej bała się matka. Myślała, że jesteśmy nieodpowiedzialni, ale kochała nas. Naprawdę nas kochała. Była jak dobry duch całej rodziny, chociaż wątła i delikatna, całkiem inna niż reszta rodziny.
Byliśmy jednak na swoim terytorium. Nasza trójka. Ja, ojciec i Damian. Mieliśmy przewagę, nie musieliśmy martwić się atakiem. Jednak mi zachciało się jednego, luźnego dnia. Mój brat poszedł za mną, a tato został bezbronny. Zaatakowali wtedy, zabili rodziców, a my zostaliśmy sami. Wiedziałam, że to moja wina, poczucie winy miało mnie nigdy nie opuścić.
Dopiero, gdy zmarli rodzice, mogłam się stamtąd wyrwać. Damian nie czekał dłużej, spakował nas i wróciliśmy do Polski. Z przejściem przez granice nie mieliśmy problemu. Czasem zwierzęca natura się przydawała.
Mój brat był jednak uprzedzony. Twierdził, że istnieje lekarstwo, więc uparł się, że pojedziemy do Polski, by je odnaleźć. Spędziłam kilka miesięcy w samochodzie, jeżdżąc i szukając jakiegoś chłopaka, bo Damian myślał, że ze wszystkim sobie poradzi.
Gen przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Słowa powtarzające się w mojej głowie jak mantra. Sposób, przecież jest na to sposób. 
Tak, Damian zawsze wiedział o wszystkim.
Chłopaka znalazłam ja, a przynajmniej tak twierdziłam. Należałoby zbliżyć się do niego, by rozeznać się w sytuacji, ale postąpiłam zbyt impulsywnie. Przestraszył się, a jakiekolwiek próby poznania się z nim legły w gruzach. Tutaj mój bliźniak miał rację. Ten jeden jedyny raz.
Gdybym wtedy nie wyglądała jak człowiek. Mogłam darować sobie to wstępne rozeznanie i pozostać przy samym odwiedzeniu szkoły. Byłam porywcza, działałam impulsywnie, niekiedy nie myślałam, co robię. Złapałam trop i gnałam za nim na ślepo, byleby tylko dotrzeć do celu.
Nawet się nie spostrzegłam, gdy nogi zaprowadziły mnie pod szkołę chłopaka, przy której byłam zaledwie kilka godzin wcześniej. Nie wiem, co mi odbiło. Było to niebezpieczne, lekkomyślne, ale cofanie się też nie miało już większego sensu.
Zobaczyłam go wychodzącego z budynku z niskim blondynem, który śmiał się wniebogłosy. Na szkolnym parkingu zaszyłam się między samochodami, chcąc pozostać niezauważoną. Nie słyszałam, o czym rozmazali, nawet zbytnio mnie to nie interesowało. Brunet był dziwnie niedostępny, jakby dryfował w innym świecie. Pewnie nawet nie rejestrował tego, o czym trajkotał jego znajomy.
Pożegnali się i każdy poszedł w swoją stronę. To była moja okazja. Zwróciłam w kierunku blondyna i szłam za nim przez jakiś czas. Rozpuściłam swoje długie, czarne włosy, ukradkiem przejrzałam się w sklepowym oknie i niby przypadkiem na niego wpadłam.
- Przepraszam bardzo – wyrzuciłam szybko, chcąc udać zakłopotanie. Musiało mi to wyjść całkiem nieźle. Chłopak zareagował dokładnie tak, jak tego oczekiwałam.
- Ależ nic nie szkodzi. – Uśmiechnął się. – Może mógłbym ci w czymś pomóc?
Osiągnęłam to, co chciałam.
- Właściwie, to czekam na mojego brata, ale przydałby mi się ktoś do towarzystwa – skłamałam gładko, ale on zdawał się tego nie zauważać.
- Bardzo chętnie dotrzymałbym ci towarzystwa – rzekł pokazując mi wszystkie swoje krzywe zęby. – Kamil – przedstawił się, wyciągając do mnie rękę.
- Mirka – odpowiedziałam i uścisnęłam mu dłoń. Była zimna i szorstka. Nie takiej spodziewałam się u tego chłopaka.
Chłopak chętnie rozpoczął ze mną rozmowę, opowiadał mi o jakiejś drużynie piłkarskiej, w której gra ze swoim najlepszym kumplem od początku gimnazjum. Dowiedziałam się też, jak nazywał się chłopak, którego przez tyle szukałam. Maciej Kot. Był nawet skłonny, żeby powiedzieć mi, gdzie mieszka nie tylko on, ale też on sam, a nawet poznałam cały skład ich rodzin. Kamil zdecydowanie za bardzo ufał ludziom. Ja za to zawsze dawałam mu krótkie, wymijające odpowiedzi, na odczepnego, pozwalając mu trajkotać. Zasypywał mnie tak wieloma informacjami, że nie nadążałam z analizowaniem ich. Głównie były nic niewarte, mogłam spokojnie puszczać je koło uszu.
Mogłam jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że chłopaka polubiłam, był zabawny, interesujący i słodki, jeżeli mogłabym go tak określić.
- Wybacz mi, ale muszę już iść. Nie wiem, co się dzieję z moim bratem. Ale bardzo dziękuję za towarzystwo. – Kierowana dziwnym impulsem, musnęłam ustami policzek chłopaka i odeszłam, machając do niego ręką. 

___________________
Dzisiaj przedstawiam Wam trochę inny rozdział. Trochę odpoczynku od Maćka ^^
Proszę, wybaczcie mi te wszystkie zaległości, ale mam ciągłe problemy z internetem. Dzisiaj i jutro powinnam wszystko nadrobić.

Moje drogie, życzę Wam wesołych, radosnych i spokojnych Świąt, smacznego karpia, prezentów pod choinką, dużo weny i wspaniałych pomysłów!

14 komentarzy:

  1. Podobał mi się ten rozdział, mimo, że nie był z perspektywy Maćka. Ale rzuciłaś przynajmniej trochę więcej światła na postać dziewczyny, która go śledziła, bo myślę, że to właśnie była ona (nawiasem mówiąc, całkiem oryginalne imię ^^).
    Współczuję jej jednak tego, że miała nie za ciekawe życie, musiała się ukrywać i w ogóle... Zgaduję, że pewnie ma "futerkowy problem"? Może to ona była tym wilkiem, co czaił się pod szkołą, choć pewnie to ona śledziła Maćka na mieście.
    Swoją drogą, ten jego kolega to straszny papla i łatwo zaufał nieznajomej. Ciekawe, co ona zrobi z tą wiedzą. Czy pójdzie odnaleźć Maćka? Tylko skoro on nic nie wie, to raczej nie będzie zbyt pomocny.
    Jestem ciekawa, co wymyślisz dalej ^^. Jeśli chodzi o styl, rozdział był bardzo dobrze napisany, nie zabrakło opisów, także jest ok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Jak dla mnie jest to najgorszy rozdział, który do tej pory się pojawił. Ot tak, ostatnio nic mi się nie podoba.
      Strasznie się bałam, że wyjawię tutaj za dużo, że w końcu wszystko wyszło dosyć nijakie.
      Za to mój pomysł na rozdział 5 to katastrofa xD
      Faktycznie, Kamil to straszny papla, kiedyś się na tym sparzy.
      A pomysł na całe opowiadanie już mam ^^ Obym tylko nie straciła chęci, a będzie dobrze ;D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Oj tam oj tam, wcale nie jest źle, naprawdę! Jesteś wobec siebie trochę zbyt krytyczna, a naprawdę zrobiłaś duże postępy od czasu, gdy pierwszy raz czytałam twoje pierwsze opowiadanie. Ale wiem, jak to jest, bo mi też bardzo rzadko podoba się to, co zrobiłam/napisałam.
      Mam nadzieję, że chęci nie stracisz, bo szkoda byłoby to porzucać. Wiesz, ja ogólnie rzadko lubię czytać opowiadania o innej tematyce niż ff HP, ale twój styl przypadł mi do gustu ^^.

      Usuń
    3. Wiesz, Ty jesteś jedną z niewielu osób, które czytały tamto opowiadanie i aż mi wstyd, że coś takiego ujrzałaś xD Chociaż jakieś tam postępy faktycznie zrobiłam i w jakiś tam sposób jestem z siebie dumna ^^
      Chęci nie stracę nigdy, za wielką frajdę sprawia mi pisanie, mimo że czasem są takie chwile, gdy chce się to wszystko rzucić.
      A odnośnie HP ^^ Jak już pojadą sobie goście, mam zamiar usiąść do takiego małego opowiadania, zaledwie kilkuczęściowego, związanego właśnie z HP ^^ Mam nadzieję, że zaraz po świętach ujrzy światło dzienne ;D

      Usuń
    4. Czytałam je strasznie dawno temu, tak więc niewiele pamiętam, nie mniej jednak teraz idzie ci o wiele lepiej. Tak samo mi wstyd, że tyle osób ujrzało Marmurowe serce, którego pierwsza wersja to jakiś żal.
      Oooch, bardzo chętnie poczytam coś potterowskiego w twoim wykonaniu ^^. Szkoda, że takie krótkie. O jakich czasach będziesz pisać?

      Usuń
    5. A jakbyś zobaczyła moje opowiadanie, które pisałam, jak miałam 10 lat xD Chociaż i tak jestem pod wrażeniem, że byłam w stanie coś takiego wymyślić ^^ Chociaż tak sobie dumam i wymyśliłam, że mogłabym na rocznicę mojego "blogowego życia" opublikować fragmenty moich starych tworów ^^ Chociaż nie znalazłam mojego opowiadania, które pisałam w zerówce ;/
      A wiesz, ja myślałam o braciach Weasley'ach ^^ (czy jak to tam się pisze xD) Pomysł mam już od września, ale jakoś nie mogłam się tego czepić ;)

      Usuń
    6. Ja bym się pewnie wstydziła publikować stare twory, nawet gdybym takowe miała ^^. Nawet nie wiem, co przygotuję na pierwszą rocznicę mojego rozpoczęcia pisania ;P.
      O, chętnie poczytałabym coś o Weasley'ach, bo lubię ich, a mało jest o nich blogów :(. Mam nadzieję, że kiedyś uda ci się coś takiego napisać ^^.
      ps. u mnie next ^^.

      Usuń
  2. Podobał mi się ten rozdział, chociaż był trochę inny niż wszystkie z racji tego, że perspektywa była inna i postać Mirki (swoją drogą nie dziwię się, że nie lubi tego imienia) pojawiła się pierwszy raz.
    Tak mi się wydaje, że to ona była tym wilczkiem obserwującym Maćka i tą dziewczyną, która go goniła i napędzała takiego stracha swego czasu. Zastanawia mnie jednak fakt, co oni chcą osiągnąć. Chęć rozwiązania problemów to jedno, ale sam fakt dojścia do tego powoduje powstanie wielu pytań i niejasności.
    Kamil to chyba uwielbia gadać więcej niż norma nakazuje. Kiedyś go to do grobu wprowadzi, gdy komuś nieodpowiedniemu powie o jedno słowo za dużo.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja naoglądałam się za dużo "M jak miłość", że postanowiłam nadać jej takie imię xD
      Chciałam wprowadzić trochę czegoś nowego do opowiadania, bo ciągła perspektywa Maćka może się w końcu znudzić. A taki odpoczynek od niego raz na jakiś czas nie zaszkodzi ;)
      Jakie mają zamiary - milczę ;) Zaraz powiem za dużo i będzie kicha. Coś tam od niego chcą i póki co możemy na tym zakończyć ;)
      A Kamil kiedyś oberwie za to swoje gadulstwo. Nic dobrego z tego nie wyniknie.
      Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. A mi się jakoś podoba imię Mirka... dziwna jestem? :D Pasuje mi do tej dziewczyny, wcale nie uważam tego mienia za jakieś staroświeckie czy wieśniackie. Ogółem cieszę się, że ten rozdział był ciut inny niż poprzednie, bardzo intryguje mnie wilcze rodzeństwo... Choć trochę przybliżyłaś ich historię, czekam na więcej. Kamil to typowa męska katarynka, strasznie szybko zaufał dziewczynie. Pewnie przez jej urodę ;> Ach ci chłopcy. Takim oto sposobem Mirka wyciągnęła korzystne dla siebie informacje... Czekam na ciąg dalszy! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mirka... Boże, co za imię. Irka czyli Irena to jeszcze zrozumiem (moja babcia ma tak na imię, na marginesie) ale Mirka? No dobra, ale nie od tego powinnam zacząć.
    Bardzo przepraszam za długą nieobecność. Ogólnie jest mi wstyd, ale nic nie mogłam na to poradzić. Teraz obiecuję systematyczność.
    Perspektywa Mirki podobała mi się, acz wolę jednak Maćka. Choć ten rozdział był inny i ciekawy w sumie miłe odsapnięcie (nie, to jest złe słowo, ale nie wiem jak inaczej to nazwać)
    Głosik w głowie mówi mi, że ta dziewczyna ma wiele wspólnego z naszym głównym bohaterem. Może to ona go wtedy goniła? Kto wie.
    Pozdrawiam i czekam na news :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładny ten Maciuś! Nosek mu pozostał i oczka! ^^
    Dobra, nie czytaj tego, bo bije mi jak zwykle po gorącej czekoladzie, hah!
    Trochę to trwało zanim tu do ciebie dotarłam, ale najpierw od komputera odganiały mnie przedświąteczne przygotowania, potem same święta, a jeszcze później zwykłe lenistwo. No, ale w końcu udało mi się go przezwyciężyć. Hura ja!
    Rozdział tradycyjnie bardzo mi się podoba, choć był trochę inny od pozostałych. Miły, niespodziewany przerywnik. A jedyne do czego moge się przczepić to jego długość (taa, odezwała się ta, co pisze długaśne rozdziały) Jednak nie pogniewałabym się, gdyby był jeszcze dłuższy, bo stanowczo za szybko go przeczytałam!
    Nowe postacie zawsze spoko ;) Czyli wychodzi na to, że Mirka jest tą, która goniła i wystraszyła naszego Maćka? Coś mi mówi, że ma też coś wspólnego z wilkiem, który pojawił się przed szkoła chłopaka.
    Ciekawią mnie jej zamiary. Ogólnie to chyba jeszcze jej nie rozgryzłam i nie potrafię stwierdzić czy ją polubiłam czy nie. Przyjdzie z czasem.
    Kamil natomiast rozbroił mnie tym swoim gadulstwem. Jakby ktoś go nakręcił. Aż dziwne, że tak szybko zaczął zwierzać się całkiem obcej dziewczynie. No, ale chyba ten typ już tak ma ;)
    Dobra już przestają przynudzać, jeszcze tylko pragnę życzyć ci udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku z mnóstwem weny i pomysłów, bo nie wiem czy później byłaby ku temu okazja.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, że dopiero dzisiaj komentuje, ale całe Święta spędziłam na prywatnym blogu lub ogólnie z dala od komputera i dopiero dzisiaj zaczęłam nadrabiać zaległości.
    Muszę przyznać, że z początku bardzo zdziwił mnie fakt, że narratorem nie jest Maciek tylko jakaś dziewczyna. Mirka. Zyskałaś u mnie za nią kolejnego plusa. Kocham Ukrainę! co prawda byłam tam kilka lat temu i tylko we Lwowie i niektórych wioskach, ale pokochałam ten kraj za całą kulturę, zachowaną tradycję, mimo że bieda piszczy tam niezwykle głośno (a my narzekamy na jakieś kryzysy, ech...).
    Historia dziewczyny bardzo mnie poruszyła, to koszmar stracić tak tragicznie rodziców. Na szczęście ma brata. Wydaje mi się trochę zbyt porywczy i nadopiekuńczy, ale też dobry - obym tylko się co do tego nie myliła.
    Haha, już chcę zobaczyć minę Maćka, gdy się dowie, że jego najlepszy kumpel wygadał o nim tyle ciekawostek dziewczynie, przez którą najadł się niemało strachu :)
    Pozdrawiam serdecznie, przy okazji zapraszam do siebie na nowość ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że wprowadziłaś też inną narrację, bo to daje nam informacje o tym, jaka jest dziewczyna. W sumie nie wiem czy trafnie, ale widzę taki kontrast między nią a Maćkiem. Chłopak zdaje się na wszystko patrzeć pesymistycznie, jakby nic nie miało sensu. Wszystko w ciemnym świetle. Cokolwiek widzi, opisuje to tak, jakby tego naprawdę nie lubił. Natomiast Mirka jest inna. Opisuje wszystko z dziwną pasją, jest zafascynowana światem ( jeśli mogę to wywnioskować z tego rozdziału jedynie, ale to przecież pierwsze wrażenie ;) ) i zdecydowanie odbiega od wizji sztywnego myśliciela, nienawidzącego wszystkiego i wszystkich. jest temperamentna i ma w sobie coś, co wywołuje u mnie uśmiech.
    A Kamil? Pomijając fakt, że BARDZO dobrze mi się kojarzy, to wydaje się być niesamowicie radosny i żywiołowy. Po prostu weeesoły chłopak, więc już go lubię. W sumie lubię go od samego początku ;d
    A jeśli chodzi o ten "GEN" to domyślam się o co chodzi, ale czy aby na pewno wilkołactwo? Kto wie, co wymyśliłaś, hehhe ;d

    OdpowiedzUsuń

Czytelnicy